Wszystkich zainteresowanych zapraszam na kosmetyczny deser. Dzisiaj recenzuję wisienkę na makijażowym torcie, czyli tusz do rzęs Lashcode. Czemu akurat ten produkt jest dzisiaj gościem na blogu? Zapraszam na wpis, z którego dowiecie się wszystkiego.
Ostatnio miałam ciężkie przeprawy z moimi rzęsami. Dostałam w prezencie urodzinowym jakiś chiński tusz do rzęs i z ciekawości zaczęłam go używać. Sprawdzał się całkiem nieźle w makijażu, ale niestety moje rzęsy mocno po nim ucierpiały. Trudna do zmycia, bardzo gęsta i smolista maskara była na tyle trudna do zmycia, że większość włosków wyrwałam przy demakijażu, a reszta wyglądała żałośnie…
Wtedy w moje ręce wpadł tusz do rzęs Lashcode, który poleciła mi koleżanka z pracy. Przyznam, że przekonały mnie jej rzęsy, które prezentowały się naprawdę nieziemsko przy zrobionym wprawioną ręką mocnym makijażu. Też lubię zrobić sobie smoky, więc stwierdziłam, że kupię i przetestuję!
Składniki / formuła / efekty
Lashcode to bardzo pozytywne zaskoczenie! Podkreśla i rozczesuje rzęsy dużo lepiej niż kultowy Chanel albo maskary z udziwnionymi szczoteczkami typu Givenchy.
Dla kobiet takich jak ja liczy się przede wszystkim jakość i trwałość, która w tym przypadku jest rewelacyjna. Maskara Lashcode wydłuża i zagęszcza moje rzęsy, podkreślając je intensywnie czarnymi, aksamitnymi pigmentami, już po nałożeniu jednej warstwy. Efekt można podkreślić i wzmocnić nakładając tusz kolejny raz. Oczywiście bez obaw, bo Lashcode nie skleja rzęs i naprawdę doskonale je rozdziela.
Za sprawą Lashcode moje rzęsy:
- mają kilkukrotnie więcej objętości niż standardowo,
- są widocznie dłuższe i grubsze,
- są podkreślone w bardzo naturalny i wyrazisty sposób,
- nadają oczom bardzo kobiecy kształt,
- czerpią zdrowie i siłę do wzrostu,
- przestały wypadać w nadmiarze, bo są mocniejsze, a tusz się łatwo zmywa.
Po kilku godzinach efekt jest tak samo perfekcyjny, jak zaraz po zrobieniu makijażu. Dla mnie najważniejsze jest, że maskara Lashcode jako jedyna wśród tuszów niewodoodpornych nie rozmazuje się i nie osypuje po kilku godzinach, mimo że notorycznie dotykam się oczu ze względu na uciążliwe alergie, swędzenie i łzawienie.
strona producenta: lashcode.pl
Nie sposób nie wspomnieć jeszcze o tym, że tusz do rzęs Lashcode zawiera zestaw najlepszych substancji odżywczych, i to dzięki nim pielęgnuje włoski przez cały dzień. Czyli po raz pierwszy nie musimy się martwić, że maskara obciąży i popsuje nam rzęsy, bo zadziała zupełnie odwrotnie. Zawiera sześć cennych dla rzęs składników.
- Wyciąg z kiełków soi – przyspiesza wzrost rzęs, nawilża i dodaje blasku
- Ekstrakt z kiełków pszenicy – regeneruje, wygładza i uelastycznia
- Bajkalina – spowalnia procesy starzenia się i ochrania
- Pantenol – wzmacnia, wygładza, odżywia
- Witamina E – ochrania włoski i cebulki przed utlenianiem
- Arginina – usprawnia wchłanianie substancji odżywczych, hamuje wypadanie
Ocena: 10/10
Na chwilę obecną to moja ulubiona maskara, którą używam już o dwóch miesięcy niemal każdego dnia. Do tej pory zachowała swoje właściwości i rozprowadza się na rzęsach tak, jakby była świeża i dopiero co kupiona. Jedno opakowanie ma wystarczać na 6 miesięcy, a tusz jest po prostu wydajny. Cenię go przede wszystkim za trwałość i bardzo dobre efekty. W moim przypadku sprawdza się jako kosmetyk idealnie zwieńczający każdy makijaż – zarówno ten wieczorowy i mocniejszy, jak i delikatny, który robię na co dzień.
objętość 100%, wydłużenie 100% , podkręcenie 100%, piękny makijaż 100% 🙂
najlepszy tusz na jaki do tej pory trafiłam!
Do zakupu zachęciły mnie bardzo pozytywne opinie blogerek oraz kształt szczoteczki. Spiralka jest naprawdę super, dociera do kącików oczu i krótszych rzęs. Tusz nie odbija się na górnej powiece mimo ze maksymalnie wydłuża rzęsy, Na pewno kupie następne opakowanie
Doskonały tusz!!! to co robi z moimi krótkimi, marnymi rzęsami to po prostu cud! Bardzo wydłuża, pogrubia i unosi, efekt jest piękny, ale naturalny. Nawet mój facet zauważył, że mam długie rzęsy 🙂 Wg doskonałość roku 🙂
naprawdę działa jak odżywka??
Przetestowałam Lashcode i zostaje przy nim. Moim zdaniem nie ma żadnych minusów. Givenchy był całkiem ok, tylko co z tego skoro szybko wysycha?
dla mnie Givenchy jest super, chociaz po tej recenzji mam ochotę wypróbować lashcode 🙂
Spodziewałam się jakiegoś mega spektakularnego efektu po tych wszystkich artykułach, ale nic takiego nie zobaczyłam. Są wyraźnie podkreślone i podkręcone,ale chyba oczekiwałam czegoś więcej, Za to bardzo podoba mi się ten głeboki czarny kolor.
Nienwidzę efektu sklejonych, grubych rzęs, dlatego dla mnie ta maskara jest ideałem. Maksymalnie wydłuża i pogrubia,ale cały czas zostawia rzęsy rozdzielone. Po 2, 3 warstwach jest efekt sztucznych rzęs, ale ładnych sztucznych 🙂
Zdecydowanie mój makijażowy ulubieniec!
Gdzie można go kupic?? ??
Tusz praktycznie idealny! Od razu zaznaczę, że naturalnie mam ładne i długie rzęsy i nigdy nie potrzebowałam jakiegoś specjalnie MAX mascary, ale po pierwszym makijażu wykonanym tym tuszem już wiedziałam, że nie zamienie go na inny 🙂 efekt jest naprawdę piękny. Poza tym, co dla mnie ważne, utrzymuje moje rzęsy w dobrej kondycji. Ideał 🙂
Nie znam się zupełnie na składnikach kosmetyków a kupując ten tusz sugerowałam się tylko i wyłącznie tym jak wygląda na rzęsach, ale uwierzcie mi, że coś w tym jest, że lashcode działa jak odżywka. Używam go chyba już czwarty miesiąc i widzę i że moje rzęsy stały się miękkie i nawilżone. Rewelacja 🙂
to zmywanie najgorsze! Miałam kiedys super tusz, który na oczach wyglądał super, ale wieczorny demakijaż to był dramat!!
Lashcode jest bardzo łatwo usunąć, można go zmyć nawet lekkim płynem micelarnym.
potwierdzam 🙂 naprawdę łatwo się zmywa mimo ze w ciagu dnia zachowuje się prawie jak tusz wodoodporny 🙂
Numer 1 dla mnie.